Nowe życie
Muszę się Wam do czegoś przyznać drodzy czytelnicy. Rok szkolny 2016/2017 był dla mnie czasem szczególnych zmian w moim życiu. Znajomi mówili, że odkryłem w sobie duszę ryzykanta. Rodzina myślała, że postradałem zmysły i „nic dobrego ze mnie już nie będzie”, a ja wiedziałem, że realizuję krok po kroku plan, który sobie rozpisałem na kilku stronach arkusza w programie Microsoft Word. Warto żebyście wiedzieli, że plan rozpisany nabiera szczególnej mocy sprawczej i ma charakter wysoce wpływający na naszą wewnętrzną motywację. Rozpisanie planu umożliwia ponadto zastanowienie się nad właściwymi ruchami i dobranie ich odpowiednio do sytuacji w sposób „na chłodno”, bez zbędnych emocji towarzyszących niepotrzebnie spontanicznym decyzjom.

Wracając jednak do meritum, nauczycielem języka angielskiego jestem od dobrych kilku lat. Zanim podjąłem jednak wspomniany drastyczny krok, pracowałem jednocześnie w kilku placówkach przedszkolnych, w liceum mundurowym, prowadziłem własną działalność dydaktyczną, a także uczyłem w dwóch szkołach językowych. Wypalenie zawodowe było kwestią czasu, a utrata zdrowia nie była moim priorytetem. Przeanalizowałem zyski i straty, które rozpisałem w tabelce i każdy z podpunktów określiłem w skali intensywności od 1-6. Następnie, zsumowałem liczbę podpunktów uwzględniając ich intensywność. Wynik powiedział mi jasno: „Stary musisz coś zmienić w swoim życiu, bo dłużej tak nie można” i wiecie co? Zmieniłem swoje życie. Rok 2016/2017 był moim pierwszy doświadczeniem jako nauczyciel języka angielskiego w jednej z sopockich szkół podstawowych. Moja księga życia zyskała kolejny rozdział w dziele nazywanym życiem.
Hejting jako problem społeczny
Nowy rozdział to również nowe wyzwania. Polecam nietraktowania życia w kategorii problemów, raczej myślenie o nim jako o ścieżce intelektualnego rozwoju o zróżnicowanym stopniu trudności. Wiecie co stwierdziłem mając już pewne doświadczenie w pracy z dziećmi i młodzieżą? Wszyscy, na każdym szczeblu edukacyjnym, patrzą na efekty i mierzą wydajność uczniów ze względu na to co umie x, a czego nie umie y. Tworzy się swoista tabela wyników, tylko życie to nie jest Turniej Czterech Skoczni, a Adaś z 4b to nie jest Adam Małysz. Standaryzowanie, etykietowanie, naznaczanie, napiętnowanie są to codzienne praktyki w edukacji. Nie jest to, więc tylko domena świata więziennego czy też obozu pracy przymusowej. Szkoła nie jest fabryką robotów pozbawionych emocji, ale jest to świat, w którym edukujemy nasze kochane dzieci.
Kto nigdy nie skrytykował dziecka niech rzuci kamień. Zdradzę Wam za to, że dzieci, które dopiero wdrażają się w konstrukty społeczne, krytykują siebie nawzajem nieustannie. Krytykują siebie lub stosując nowoczesne anglicyzmy „hejtują” na korytarzu szkolnym, w Internecie, przez smsy. Wyśmiewają każdą sferę komfortu psychicznego. Nie są świadome konsekwencji swoich słów, jako że brak im doświadczenia i wiedzy. Część dorosłych rodziców oraz nauczycieli także żyje w błogiej nieświadomości co do skutków agresji słownej. Ciekawostką jest na pewno, że według badań, krytyka w latach dziecięcych prowadzi do nasilenia w okresie późniejszym. Nawet sobie nie jesteście w stanie wyobrazić, że dziecko z nadwagą, nazywane w swoim środowisku per „Gruby” nie jest świadome, że w niedługim czasie inwektywy na temat jego tuszy, rzucane raz za razem w jego kierunku, przyczynią się do zakodowania określonych procesów działania jego mózgu. Dzięki otoczeniu zawdzięczać będzie swoją naturalną skłonność do tycia, co przyczynić się może do powstania osobowości psychotycznej, a nawet, co najgorsze, do samobójstwa.

Także nękanie (z ang. bullying) tworzy przyszłe jednostki o słabym kręgosłupie, zastraszone. To z kolei prowadzi też do powstania przyszłych, potencjalnie słabych psychicznie i niewydajnych pracowników. Patrząc jednak z perspektywy teraźniejszości, nękanie to gorsze wyniki w szkole i niższa ranga społeczna, która przylgnie (etykietowanie) do ucznia i będzie przekazywana wciąż i wciąż pocztą pantoflową między kolegami, koleżankami oraz w pokoju nauczycielskim.
Zastanówcie się czy kiedyś usłyszeliście w pokoju nauczycielskim albo od sąsiadku z czwartego piętra „Pani uważa na Roberta, bo idiota jest i nicpoń”. Potem patrzyliście już na Roberta z innej, z góry ustalonej perspektywy, a Robert, bo tak reaguje nasz umysł, sam uwierzył w to co mówi o nim otoczenie i zaadaptował swoje nawyki do oczekiwanej przez społeczeństwo roli, czyli właśnie „idioty i nicponia”.
Dlatego też Kochani, musicie zastanowić się dwa razy zanim dla śmiechu pozwolicie sobie na zabawną dla Was uwagę w stronę dziecka, nadanie mu łatki czy też zruganie go publiczne. Dziecko nie jest społecznie i umysłowo ukształtowane. Może też nie zrozumieć intencji słów, a raczej będzie trzymało w sobie emocje, które będą narastały aż do wykolejenia osobowościowego. Sugeruję również obserwowanie swoich podopiecznych, ich wzajemnych relacji i stosowanie „zabiegów higienicznych” w celu profilaktycznego oczyszczania atmosfery klasowej. Zabiegi te zostaną przedstawione w kolejnych wpisach dotyczących np. psychosyntezy w nauczaniu.
Kwestią wartą poruszenia jest fakt, gdy do czynienia mamy nie z ofiarą, ale ze sprawcą hejtingu. Hejter musi być świadomy tego, że jego zły czyn nie będzie tolerowany. Nie twierdzę jednak, że odwrócenie roli kata i napiętnowanie krzywdziciela jest zasadne. Co, więc sugeruję? Podstawą jest ograniczenie emocjonalności własnej podczas tego procesu. Czy wiecie drodzy czytelnicy, że według raportu TNS OBOP dotyczącego agresji, powtórzenie negatywnego zachowania nastąpić może już dziesięć minut po reakcji agresywnej z naszej strony? Jednakże, nie zależy nam przecież na repetytywności niechcianego zachowania w przyszłości. Agresor, czyli nasz hejter ma na celu poniżenie swojego celu, zdewaluowanie go, czy też stosując popularną obecnie terminologię, zbudowanie negatywnego brandu (marki) ofiary.
Co to jest negatywny brand? By to wytłumaczyć, muszę odnieść się do terminu personal branding (tworzenie marki osobistej). By mieć dobry brand należy budować pozytywny obraz swojego wizerunku. Trzeba zwracać uwagę na swój wygląd (ubiór, fryzura, zapach), zachowanie, to jak komunikujemy się pozawerbalnie (polecam pracę Roberta Kocha „Nauczyciel i komunikacja pozawerbalna”) w celu wywołania pozytywnego odbioru naszej osoby. Hejter zaś chce nas oczernić i stworzyć nasz negatywny obraz, w który uwierzymy przede wszystkim my sami. Widząc nasze skonfundowanie albo niemożność obrony, hejter osiąga satysfakcję, spełnienie i się napędza do działania. Środowisko zaś traktuje ten proces w kategorii igrzysk. Bierze popcorn, Coca-Colę i ogląda go z zaciekawieniem.
Zastosowanie ma tutaj tzw. psychologia tłumu, która każe naszemu umysłowi podłączenie się do działalności danej grupy lub, co ciekawe, braku działalności. Przykładem działalności spowodowanej psychologią tłumu będą burdy pseudokibicowskie, w których chętnie biorą udział całe rzesze ludzi. Normalnie większość z nich prawdopodobnie nie wyrywałaby bogu ducha winnych krzesełek, a w tłumie wystarczy jeden prowodyr, bo tysiące poszły za jego przykładem. Przykładem braku działania spowodowanym psychologią tłumu będzie np. brak jakiejkolwiek reakcji grupy ludzi na widok tonącego dziecka tylko dlatego, że jednostki do naśladowania zabrakło.
Hejt ma funkcję ograniczającą czyny. Niweluje on spontaniczność i jest zabójcą postępu. Z jednej strony, czy mieliście kiedykolwiek tak, że chcieliście coś powiedzieć w grupie, zabłysnąć, przedstawić swoją opinię na dany temat, ale baliście się zabłysnąć tylko dlatego, że obawialiście się reakcji grupy? Czy tak właśnie było? Z drugiej strony, czy kiedykolwiek mieliście tak, że baliście się przedstawić swoją, być może cenną, opinię na dany temat, gdyż baliście się reakcji grupy, ale w końcu się przełamaliście i okazało się, że krytyki nie było? To jest tak zwane przeze mnie „zjawisko hejtu domniemanego”. Człowiek żyje w ciągłym strachu przed ostracyzmem społecznym, zakodowawszy sobie w głowie pewien proces ludzkiego postępowania. Nasz umysł nawet nie dopuszcza możliwości innego zachowania się środowiska niż ten zakodowany w naszej głowie w postaci określonego procesu. Wniosek jest zasadniczo prosty, należy unikać nadawania ograniczeń w komunikatach wewnątrz środowiska. Należy wyzwalać w dzieciach naturalną potrzebę do wygłaszania myśli. Należy też wytrzebić w dzieciach wewnętrzne opory i prowadzić z nimi jak najwięcej otwartych debat i rozmów. Dzieci należy otaczać miłością i zrozumieniem, przy uwzględnieniu ich ekspresji, osadzonej w dopuszczalnych ramach kulturowych.
Jak bronić się przed hejtami?
Technika skojarzeń negatywnych
Jakie są metody obrony przed hejterami, hejtem i ogólną agresją słowną? Zilustruję to przykładem. Jeśli wejdziemy do domu opieki społecznej i zaczniemy prowokować pacjentów do bijatyki, wyśmiewając ich niedołężność, to kto w tym momencie się bardziej się ośmieszy, atakujący, czy pacjenci? Oczywiście, że atakujący. Jednakże nasz umysł jest takim ciekawym tworem, że wielokrotnie utrwalany schemat staje się dla niego nawykiem. Zachowanie, które stało się nawykiem, dzieje się później bezwiednie, bez użycia mechanizmów odpowiedzialnych za przemyślenie sytuacji. Jest to czysty behawioryzm, jak w eksperymencie Pawłowa. To co można zrobić to skojarzyć dzieciom hejt z czymś negatywnym, przez co dzieci powinny unikać hejtowania w przyszłości, więc tym samym nie będą krzywdziły innych. Technika skojarzeń negatywnych jest stricte zapobiegawcza.
Technika wizualizacji
Pytanie, jak przygotować dzieci na już dziejącą się agresję? Jest kilka sposobów wytrącających oręż z dłoni potencjalnych krzywdzicieli i Wy, zaraz je poznacie i nie musicie być przy tym wykształconymi psychologami, psychoterapeutami by je wykorzystać w praktyce albo przekazywać nabytą wiedzę dalej. Techniki te bazują na wpływaniu ofiary na nieświadomą część umysłu agresora. Pierwszą z nich jest odwołanie się do techniki NLP, czyli wizualizacji. Przykładowo, hejter mówi: „Hej grubasie, głodny jesteś?”. W tym momencie świadome dziecko odpowiada: „wyobraź sobie, że wchodzisz do przedszkola i grozisz dzieciom, że je pobijesz, kto w tym momencie się poniży, ty czy te dzieci? To co mówisz ośmiesza Ciebie, a nie mnie”. Wizualizacja bazuje na wytworzeniu stosownego obrazu w głowie drugiej osoby, przez co łatwiej nam na nią wpłynąć. Wyobraźcie sobie, że ktoś Wam każe nie myśleć o czerwonych samochodach. Co robicie? Myślicie o nich mimowolnie. Sugestia powoduje wybuch obrazów w naszym umyśle.
Technika odwołania do emocji
Inną techniką jest odwołanie się do emocji agresora. Dziecko atakowane powinno na zaczepkę odpowiedzieć: „to co mówisz powoduje u mnie smutek” lub „jest mi smutno, gdy tak do mnie mówisz. Nie życzę sobie byś tak do mnie mówił”. Ewentualnie: „Co byś czuł, gdyby ktoś nazwał Ciebie grubasem?”. Odwołanie się do emocji jest zabiegiem bardzo często stosowanym przez chociażby polityków, wraz z wizualizacjami. Chociażby zasłyszany przeze mnie w telewizji argument jednego z posłów dotyczący obowiązku podwyższenia opłat paliwowych. Sens jego wypowiedzi był następujący: „opłaty paliwowe powinny zostać podniesione, bo będą miały wpływ na jakość naszych dróg, po których jeżdżą samochody. Zła nawierzchnia to śmierć naszych dzieci, to są wypadki. Chyba nie chcą mieć Państwo krwi dzieci na swoich rękach?”. Ponadto wykorzystał on technikę skojarzeń umożliwiającą krok po kroku skojarzenie podwyżki cen paliw ze śmiercią dzieci, a także technikę racjonalizacji budującą wzór: podwyżka cen paliw równa jest życiu, dlatego należy podwyższyć ceny paliw by ratować życie.
Technika zbudowania pozytywnego obrazu
Powyższe techniki sprawdzają się przy dzieciach otwartych, które nie mają problemu z wyrażaniem opinii, mówieniem o swoich emocjach, tudzież zripostowaniem słów hejtera. Takim dzieciom brak jest przede wszystkim narzędzi oraz technik. Co jednak z dziećmi, którym trudność sprawia przedstawienie swojego wewnętrznego stanu emocjonalnego? Z nimi należy porozmawiać, zdobyć wiedzę na temat ich problemu, zagłębić się w ich świat i podbudować je na tyle by stały się silnymi jednostkami. Poniżej omówię technikę radzenia sobie z krytyką przez dziecko mające małą pewność siebie. Technika ta będzie polegała na zbudowaniu pozytywnego obrazu własnej osoby na bazie komunikatów negatywnych. Zaś garść sposobów, ćwiczeń pomocnych w dotarciu do osobowości zamkniętej zostanie przedstawionych w jednym z kolejnych wpisów. Wyobraźmy sobie sytuację, w której dziecko informuje nas o tym, że: „Andrzej powiedział, że jestem głupi”. Pedagog wiedzący to co Wy zaraz będziecie wiedzieli, powinien wpierw dowiedzieć się jaką emocję wzbudził w dziecku ten komunikat. Powinno zatem paść pytanie: „Jakie emocje wzbudziło w Tobie to, że Andrzej powiedział, że jesteś głupi?”. Jeśli dziecko traktuje to w ramach żartu kolegi, nie drążymy tematu w celu pomocy, gdy pomoc nie jest potrzebna. Jeśli zaś dziecko odpowie przykładowo: „Było mi bardzo smutno jak tak powiedział”, to jest to sygnał, że warto zareagować zawczasu zanim emocje się spotęgują i sytuacja skończy się, być może, tragicznie. Dlatego też istotne jest zadanie pytania: „Czy myślisz, że Andrzej ma rację? Czy myślisz, że jesteś głupi?”. Jeśli padnie odpowiedź twierdząca, to powiedz: „podaj mi trzy sytuacje ze swojego życia pokazujące, że jesteś głupi”. Jest niewielka szansa, że dziecko zacznie wymieniać takie sytuacje z miejsca. Z osobnikami starszymi taka rozmowa przebiega zgoła inaczej. Jest duże prawdopodobieństwo przypomnienia sobie sytuacji, w których zachowali się głupio. Należy powiedzieć wtedy: „Czy mógłbyś wskazać mi trzy sytuacje, które mówią o tym, że jesteś mądry?”. Młodszym osobnikom należy pomóc w ich znalezieniu. Starsi zapewne znajdą je w pamięci samodzielnie. Następnie, należy omówić każdą z przytoczonych sytuacji. Jeśli np. padnie: „No, byłem mądry, gdy tylko ja znałem wszystkie zwierzątka po angielsku…”. Zadajesz wtedy dziecku pytanie: „Co to znaczy, że znałeś nazwy wszystkich zwierzątek?”. Może paść: „że mam dobrą pamięć, że łatwo się uczę, jestem dobry z języków, jestem inteligentny” etc. To wtedy pytamy: „Czy taka osoba, która jest dobra z języków, łatwo się uczy, ma dobrą pamięć i jest inteligentna, czy można o niej powiedzieć, że jest głupia?”. Jeśli dziecko zaprzeczy, szukamy dalszych przykładów jego mądrości, aż spojrzy na siebie w inny sposób, aż zobaczy swoją siłę i dostrzeże swoją wartość. Warto też ustalić z dzieckiem co może zrobić by w przyszłości powielać pozytywne zachowania, które budują go jako wartościową i silną emocjonalnie jednostkę.

Zwolnienie z nawyku
Istnieje też technika, która jest ciekawym zabiegiem pozytywnej odmiany manipulacji umysłem hejtera. Nazywa się zwolnieniem z nawyku. O co w niej chodzi? Jest to pokazanie, że to co było kiedyś, było kiedyś i dzisiaj nie ma racji bytu, bo dziś jest dziś. Przykładem będzie sytuacja, gdy dziecko zrobi coś ośmieszającego go, coś co ciągnie się za nim latami, za pomocą zakodowanych wspomnień uczestników oraz pocztą pantoflową. Dajmy na to, że dziecko zmoczyło się podczas wycieczki szkolnej szkolnej w klasie drugiej szkoły podstawowej, a w klasie czwartej koledzy i koleżanki wciąż nazywają je per „siusiumajtek” i budzi to w nim smutek. Jeśli pojawia się taka sytuacja, dziecko powinno odpowiedzieć: „kolego, w klasie drugiej zmoczyłem się w majtki, to prawda, ale jestem w klasie czwartej i tego już nie robię. Mówiąc o czymś co wydarzyło się w klasie drugiej, sam siebie ośmieszasz”.
Technika minimalizacji
Atakowane dziecko może ponadto zbudować swoją kontr-wypowiedź na bazie techniki minimalizacji. Mając do czynienia z zarzutami wywołującymi w nim uczucia negatywne, ripostuje je w sposób następujący: „To co mówisz jest demotywujące. Czy możesz mówić do mnie w inny sposób?”. Słysząc, że jest to demotywujące, a nie smutne, ośmieszające czy wyprowadzające dziecko z równowagi, ofiara staje niewzruszonym pomnikiem stojącym na cokole kontroli nad własnymi emocjami. Agresor dostrzega zatem, że jego argumenty są zbyt płytkie by dosięgnąć swój cel.
Parę słów na zakończenie
Reasumując, krytyka podcina skrzydła. Hejting niszczy osobowość. Hejterzy cieszą się, gdy mogą wzbudzić zakłopotanie, smutek czy też złość u swojego celu. Ja, jako nauczyciel języka angielskiego, a zarazem świadomy pedagog jestem zwolennikiem dialogu i uważam, że drastyczne rozwiązywanie konfliktów, krzyk, represje, nie są tym w czym nowoczesny dorosły powinien kształtować dzieci. Techniki pozytywnie ingerujące w procesy myślowe atakującego, ale też i domniemanej ofiary agresji, umożliwiają kulturalny sposób wyjścia z sytuacji teoretycznie beznadziejnych. Możecie wykorzystać je, nie musicie, ale polecam, bo są sprawdzone i działają.

Jest absolwentem filologii angielskiej na Uniwersytecie Gdańskim i studentem pedagogiki. Nieustannie kształci się z zakresu dydaktyki. Posiada szeroki zakres wiedzy o edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej. Nauczanie młodzieży i dorosłych także nie jest mu obce, ponieważ uczył w liceum i prowadził liczne kursy językowe dedykowane dorosłym.